Nastały trudne dni, jeszcze trudniejsze noce.
Listy pożegnalne, pisane w słabym świetle lampki.
Nieme modlitwy, szeptane w ciszy „proszę”.
Gdy kuszą żyletki czy ze sznurówkami trampki.
Nastały godziny pustki, bólu bez emocji.
Czas, gdy rzeczywistość przestała mieć znaczenie.
Gdy powoli kurczy się ilość dostępnych opcji.
A wielkimi krokami nadchodzi ostatnie tchnienie.
Nastały minuty wylewania ostatnich łez.
Puste spojrzenie oczu, oglądających ciemny świat.
Patrzenie jak za oknem rozkwita świeży bez,
Chociaż wiemy, że w końcu zwiędnie każdy kwiat.
Nastały sekundy ostatnich myśli galopujących.
Ostatniego zawahania, ostatniego drgnięcia ręki.
Ostatnie podrygi mięśni, o życie walczyć chcących.
I ostateczny spokój. To koniec tej męki.
Nie nastał czas żaden, zegar się nie ruszy.
Miasto jest spokojne, pełne śpiących ludzi.
Tylko echo ambulansu rozbrzmiewa w nocnej głuszy.
Niestety, następnego dnia ktoś się nie obudzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz