Pewnej ciemnej nocy, gdy byliśmy blisko,
Jakiś podły złodziej przybył nad ognisko.
I gdy my spaliśmy, nieświadomi niczego,
On dopuścił się czynu wielce nikczemnego.
Z relacją piękną naszą ukradł worek.
Ukradł wszelkie wesołe docinki i krzyki "ciołek!"
Ukradł nam wszystko, co czuliśmy do siebie.
Czy teraz on chce poczuć, jak to jest być w niebie?
Przy porannej pobudce można wyczuć było
Swąd ogniska, rosę i marzenie, które się nie spełniło.
Bo gdy przyjrzałam się twym oczom, tak zielonym,
Zrozumiałam, że znów jesteś tylko moim znajomym.
Jakiś żal się zebrał w moim serduchu.
Trochę mnie wzdrygnęło, zabolało w duchu.
Bo czegoś mi brakowało, tylko czego nie wiedziałam.
Domyślić się nie mogłam, a więc zapytałam.
Wzruszyłeś ramionami, nie wiedząc, co robić.
Naszej relacji i tak już nic nie mogło zaszkodzić.
Nie było już niczego, co można było wziąć w obronę.
I rozeszliśmy się. Każdy w swoją stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz