poniedziałek, 23 września 2019

Panna z bańkami

Puszczała bańki i z wiatrem tańczyła.
Nuciła piosenki, które znała jeszcze z przedszkola.
Nosiła spódnice, które mama jej uszyła.
Uśmiechała się, widząc męskie zakola.
Wplatała we włosy kwiat dzikiej jabłoni.
Biegała po polach z zadyszką malutką.
Wyobrażała sobie, że piesek obok goni.
I na ptasie pióra dmuchała leciutko.
Próbowała zapomnieć, że mama nie żyje.
Że wiatr to wichura, a nie powiew ciepła.
Że kwiaty zwiędły, choć pamięć to kryje.
Że promienie słońca zamieniły się w rysy piekła.
Miała więcej lat, niż chciałaby mieć.
Choć wokół była bieda, udawała, że to rozpusta.
Mówiła, że zebrała wszystko, zanim chciała chcieć.
Udawała, że nie jest, jak ta bańka. Ulotna, nietrwała, pusta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz