poniedziałek, 16 września 2019

Pozwólcie mi przegrać

Byle do końca dnia, tygodnia, miesiąca.
Byle do pierwszej spokojnej myśli.
Byle dopóki nie zrobię się śpiąca.
Byle by zatrzymać potwora, zanim się namyśli.
Zatrzymać natłok myśli, zbędne ruminacje.
Pokonać schematy, do których się nie przyznaję.
Przestawać przypisywać komukolwiek rację.
Nie mówić głośno, że znów się poddaję.
Wszystko to po to, żeby przekonać siebie samą,
Że wcale nie chcę znów tego przerabiać.
Że nie chcę znów przejmować się każdą raną.
Że nie chcę się starą wersją mnie stawać.
I byle uświadomić sobie w końcu całkiem,
Że przecież to rozwiązanie tylko na chwilę.
Że o wszystkim zapomnę rankiem.
I mieć nadzieję, że kiedyś nie będzie „byle”.
Ale teraz jest byle do jakiegoś czasu.
Byle do chwili spokojniejszej.
Byle do wspomnienia cichego lasu.
Byle do twarzy ciut jaśniejszej.
Nie chcę już żyć byle do końca.
Nie chcę co dzień próbować być bez skaz.
Nie chcę na siłę szukać ciepłego słońca.
Chcę dzisiaj przegrać chociaż raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz