Koniec
kolejnego rozdziału już na horyzoncie błyszczy.
A
przecież dopiero co go zaczynałam.
Dopiero
ratowałam nadzieję, co ledwo iskrzy.
Dopiero
co nowy wiersz poprawiałam.
Niby
wiedziałam, ile to będzie trwało.
Całkiem
gotowa byłam, przysięgam.
I
nagle nie wiem, jak to się stało.
Znowu
po nowe życie sięgam.
Znów
otoczą mnie ludzie nowi zupełnie.
Zmienię
codzienność, jak drzewa liście.
Być
może marzenia jakieś spełnię.
Może
zobaczę to, co wcześniej już widzieliście.
Może
w końcu znajdę chłopca na życie.
Może
zostanę dojrzałym człowiekiem.
Może
przeżyję coś, w co nie uwierzycie.
Może
faktycznie wejdę w dorosłość razem z wiekiem.
Być
może się zmienię, być może nie.
Może
schudnę, a może przytyję.
Może
wybiorę zawód, który chcę.
Może
po prostu to wszystko przeżyję.
Już
nie boję się tak bardzo przyszłości.
Nie,
nie mówię o niej głosem pełnym odrazy.
Po
prostu nie chcę tracić teraźniejszości.
Nie
kiedy w końcu uwolniłam się od przeszłości skazy.
Ułożyłam
życie, jakie chciałam dawniej.
Nauczyłam
się odróżniać dobre od złego.
A
teraz wchodzę do przyszłości trochę mniej zabawnej,
Która
nie gwarantuje mi praktycznie nic pewnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz