poniedziałek, 13 stycznia 2020

Ciężko

Nie boję się bezpośrednio śmierci.
Boję się tylko momentu umierania.
Zostawienia tego dziecka, co ciągle się wierci
I tego staruszka z za słabymi nogami do stania.
Nie boję się bycia martwą.
Boję się właśnie przeżycia próby.
Widoku ludzkich twarzy, które się martwią.
Poczucia strachu, porażki, zguby.
Nie boję się śmierci jako stanu duszy.
Nie straszy mnie nawet rozkład ludzkich szczątków.
Ale faktu, że moja śmierć kogoś poruszy,
Że ktoś będzie dopatrywać się powodów u początków.
Gdybym mogła nie zaistnieć, dawno bym zdecydowała.
Sprawiłabym, że nic by się nie zdarzyło.
Nie byłabym dorosłą, nastolatką, nie byłabym mała.
Ale ciężko umrzeć, kiedy już się żyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz